środa, 21 lipca 2010

Marvin Minsky o zdrowiu i ludzkim umyśle

Słuchajcie uważnie - łobuzerski, eklektyczny, czarująco zaimprowizowany wykład Marvina Minsky'ego o zdrowiu, przeludnieniu i ludzkim umyśle iskrzy się od subtelnych żarcików i mądrości, a doprawiony jest szczyptą nie do końca niepoważnych porad.

Translated into Polish by Joanna Stefanska
Reviewed by Krystian Aparta



Aby wyświetlić tłumaczenie wykładu w dowolnym języku, naciśnij przycisk "View subtitles" i wybierz język (na czerwono przy przycisku odtwarzania)

About Marvin Minsky

Marvin Minsky is one of the great pioneers of artificial intelligence -- and using computing metaphors to understand the human mind. His contributions to mathematics, robotics and… Full bio and more links http://www.ted.com/speakers/marvin_minsky.html

Jeśli zapytać ludzi, co w psychologii jest ich zdaniem trudne, jeśli porównać myślenie i emocje, większość powie: "Emocje są strasznie trudne. Są niezmiernie złożone - nie mam pojęcia, jak działają. A myślenie jest naprawdę proste: to takie jakby logiczne rozumowanie, czy coś w tym rodzaju. Ale to nie to jest trudne".

I tu pojawia się szereg problemów. Na przykład - co robimy dla zdrowia? Parę dni temu czytałem coś, gdzie autor stwierdził, że prawdopodobnie najważniejszym źródłem chorób na Zachodzie jest uścisk dłoni. Zrobiono nieduże badanie o ludziach, którzy nie podają ręki, porównując ich z tymi, którzy podają, choć nie mam bladego pojęcia, gdzie można znaleźć tych, co nie podają, bo chyba muszą się ukrywać. Ludzie, którzy tego unikają, zapadają na choroby zakaźne około 30% rzadziej. A może to było 31 i jedna czwarta procenta. Więc jeśli naprawdę chcemy rozwiązać problem epidemii, zacznijmy od tego. Odkąd wpadłem na ten pomysł, musiałem uścisnąć setki dłoni. Chyba jedynym sposobem, by tego uniknąć, jest zapaść na okropną, dobrze widoczną chorobę, i wtedy nie trzeba się tłumaczyć.

Edukacja: jak poprawić edukację? Najlepszym sposobem jest sprawić, by ludzie zrozumieli, że to, co im się wmawia, to wielki stek bzdur. I wtedy, oczywiście, trzeba coś zrobić, by kontrolować te bzdury i by każdy zaczął słuchać ciebie. Zanieczyszczenie, niedobór energii, bioróżnorodność, bieda... Jak stworzyć stabilne społeczeństwo? Długowieczność. Mamy więc sporo problemów na głowie.

Pytanie, o którym moim zdaniem powinno się rozmawiać, jednak to temat tabu - "Ilu powinno być ludzi na świecie?" Myślę, że około 100 milionów, albo może 500 milionów. Wtedy większość takich problemów zniknie. Gdyby żyło tu 100 milionów ludzi, odpowiednio rozproszonych, śmieci wyrzucało by się, najlepiej gdzieś, gdzie ich nie widać, i by sobie gniły. Albo można wrzucić je do oceanu i jakieś ryby skorzystają. Ale problemem jest, ilu ludzi powinno żyć? To wybór, którego musimy dokonać.

Większość ludzi ma 150 cm wzrostu lub więcej, więc jeśli zmieni się ich rozmiar do takiego... Za pomocą nanotechnologii, jak sądzę... (Śmiech) ...możemy ich mieć tysiąc razy więcej. To by rozwiązało problem, ale nie słyszałem, żeby ktoś prowadził badania nad zmniejszaniem ludzi. Bardzo fajnie jest ograniczyć populację, ale wielu ludzi chce mieć dzieci. I jest tylko jedno rozwiązanie, które możemy wkrótce osiągnąć. Mamy 46 chromosomów. Jeśli masz szczęście, dostajesz po 23 od każdego z rodziców, czasami jeden mniej lub więcej, ale można przeskoczyć etap dziadków i pradziadków i zabrać się od razu do prapradziadków. Mamy więc 46 osób, dajemy im skaner, czy co tam trzeba, a oni patrzą na swoje chromosomy i każdy mówi który mu lub jej się podoba, nawet nie ma powodu ograniczać się do 2 płci. Każde dziecko ma więc 46 rodziców. Załóżmy, że pozwolimy każdej grupie 46 rodziców mieć 15 dzieci, czy to nie wystarczy? Dzieci dostawałyby mnóstwo wsparcia, wychowania i opieki, a światowa populacja zmniejszałaby się bardzo szybko i wszyscy byliby całkowicie zadowoleni.

Dzielenie się czasem to kwestia nieco odleglejszej przyszłości. Jest taka świetna powieść, którą Arthur Clarke napisał dwukrotnie, pod tytułem "Przeciw nadejściu nocy" oraz "Miasto i gwiazdy". Obie są wspaniałe i prawie takie same, poza tym, że w międzyczasie wynaleziono komputery. Arthur spojrzał na starszą książkę i uznał, że czegoś jej brak. W przyszłości muszą znaleźć się komputery. Więc w drugiej wersji jest 100 miliardów, czy 1000 miliardów ludzi na Ziemi, ale wszyscy są zarchiwizowani na dyskach, dyskietkach, czy co tam mają w przyszłości. I wypuszcza się tylko po kilka milionów ludzi naraz. Osoba wychodzi, żyje przez tysiąc lat, robiąc co tam ma do zrobienia, a potem czas wracać, na miliard lat, albo milion, zapomniałem, liczby nie są tu ważne. Ale dzięki temu na Ziemi nie ma naraz zbyt wielu ludzi. Możesz przemyśleć siebie i swoje wspomnienia, a zanim cię znów zawieszą, możesz przeredagować wspomnienia, zmienić osobowość i tak dalej. Myślą przewodnią książki jest to, że za mało tam różnorodności i ludzie, którzy zaprojektowali miasto dbają o to, by co jakiś czas tworzona była zupełnie nowa osoba. Powstaje szczególny osobnik, nazwany Alvinem. Uznaje, że nie jest to najlepszy system i go rozsadza.

Nie sądzę, by rozwiązania, które zaproponowałem, były dostatecznie dobre, czy mądre. Myślę, że poważnym problemem jest to, że nie jesteśmy dość mądrzy, by pojąć, które z naszych problemów są dostatecznie ważkie. Dlatego musimy zbudować superinteligentne maszyny, jak HAL. Jak pamiętacie, w pewnym momencie książkowej wersji "Odysei 2001", HAL zdaje sobie sprawę, że wszechświat jest zbyt duży, wspaniały i głęboki dla tych głupków, astronautów. Jeśli przeciwstawić zachowanie HAL-a trywialności ludzi na statku kosmicznym, widać, co się kryje między wierszami. Co zamierzamy z tym zrobić? Moglibyśmy zmądrzeć. Myślę, że jesteśmy dość mądrzy, w porównaniu z szympansami, ale nie dość mądrzy, by uporać się z naszymi kolosalnymi problemami, czy to w abstrakcyjnej matematyce, czy w rozważaniach ekonomicznych, czy w poszukiwaniu równowagi w świecie. Możemy też żyć dłużej. Nikt nie wie, jakie to trudne, ale pewnie dowiemy się za kilka lat. Są dwie drogi. Wiemy, że ludzie żyją prawie dwa razy dłużej niż szympansy, i nikt nie żyje dłużej niż 120 lat, z powodów, których za dobrze nie rozumiemy. Ale wielu ludzi żyje dziś 90 lub 100 lat, o ile nie podają zbyt często ręki, czy coś... Jeśli żylibyśmy 200 lat, moglibyśmy nagromadzić wystarczająco umiejętności i wiedzy, by rozwiązać niektóre problemy. To jedna możliwość. I jak mówiłem, nie wiemy, jakie to trudne. W końcu większość innych ssaków żyje o połowę krócej niż szympansy, a my żyjemy jakieś 3½ lub 4 razy dłużej, niż większość ssaków. Jeśli chodzi o naczelne, mamy prawie te same geny. Różnimy się od szympansów, przy obecnym stanie wiedzy, a to i tak kompletne brednie, może tylko o kilkaset genów.

Ale genowi rachmistrze wciąż raczej nie wiedzą za dobrze, co robią. Cokolwiek robicie, nie czytajcie nic o genetyce, co opublikowano za waszego życia. (Śmiech) To ma bardzo krótki okres półrozpadu, tak samo jak w naukach o mózgu. Może jeśli naprawimy cztery czy pięć genów, będziemy mogli żyć 200 lat. A może tylko 30 lub 40, ale wątpię, by miało to być kilkaset. O tym właśnie ludzie będą dyskutować, także etycy. Wiecie, etyk to ktoś, kto widzi coś złego we wszystkim, o czym myślisz. (Śmiech) Bardzo trudno znaleźć etyka, który uważałby jakiekolwiek zmiany za warte dokonania, bo zaraz zapyta o ich konsekwencje. Ale oczywiście, nie jesteśmy odpowiedzialni za konsekwencje tego, co robimy teraz, prawda? Na przykład to całe narzekanie na klonowanie. A jednak dwoje przypadkowych ludzi łączy się w parę, ma dziecko, a oboje mają dość kiepskie geny, więc dziecko ma duże szanse wyjść przeciętne. Co jak na standardy szympansie, jest bardzo dobrym wynikiem.

Długowieczność nie usunie problemu przeludnienia. Bo jeśli ludzie będą żyć 200 lub 1000 lat, nie można im pozwolić na posiadanie dziecka częściej niż raz na 200 lub 1000 lat. Więc nie będzie siły roboczej. A jedną ze spraw, na które zwróciła uwagę Laurie Garrett, jest to, że społeczeństwo, które nie ma obywateli w wieku produkcyjnym jest w prawdziwych tarapatach. A będzie coraz gorzej, bo nie ma nikogo, kto by uczył dzieci, albo karmił starców. Kiedy mówię o długim życiu, to oczywiście nie chcę, by osoba w wieku 200 lat wyglądała jak nasza wizja tego, czym jest wiek 200 lat - czyli bycie trupem.

Istnieje około 400 różnych części mózgu, które wydają się mieć różne funkcje. Nikt nie wie, jak większość z nich dokładnie działa, ale wiemy, że jest tam mnóstwo różnych rzeczy, które nie zawsze współpracują. Lubię teorię Freuda mówiącą, że większość z nich wyklucza się nawzajem. Jeśli myślisz o sobie jako o mieście, w którym są setki zasobów, kiedy się obawiasz, możesz porzucić swoje długoterminowe cele, ale możesz też zastanowić się i skupić na tym, jak dokładnie osiągnąć ten konkretny cel. Wszystko inne odrzucasz. Stajesz się monomaniakiem, obchodzi cię tylko, by nie wypaść z tego pociągu. Kiedy jesteś głodny, jedzenie staje się atrakcyjniejsze, itd. Dlatego emocje to dla mnie wyspecjalizowane moduły naszych możliwości. Emocje nie są czymś dodawanym do myśli. Stan emocjonalny to coś, co zostaje, gdy usuniesz 100 lub 200 zasobów, do których normalnie masz dostęp.

Myślenie o emocjach jako o czymś przeciwnym lub mniej ważnym od myślenia jest ogromnie produktywne. Mam nadzieję, że w najbliższych latach to doprowadzi do mądrych maszyn. Chyba najlepiej, jeśli pominę całą resztę, bo to szczegóły tego, jak można by zrobić te mądre maszyny. (Śmiech) Kluczowa jest idea, że rdzeniem naprawdę mądrej maszyny jest to, że rozpoznaje ona, że stajesz przed pewnym problemem. Jest to problem konkretnego rodzaju i dlatego istnieje pewien sposób myślenia odpowiedni dla tego problemu. Dlatego w przyszłości głównym problemem psychologii będzie klasyfikacja typów kłopotów, sytuacji, przeszkód, oraz dostępnych i możliwych sposobów myślenia, a potem ich dopasowanie. Czyli to prawie jak u Pawłowa... Straciliśmy pierwsze 100 lat psychologii na trywialne teorie mówiące o tym, jak ludzie uczą się i reagują w różnych sytuacjach. Chodzi mi o to, że przeszliśmy wiele poziomów, w tym projektowanie wielkich niechlujnych systemów, złożonych z tysięcy części, a wracamy do centralnego problemu psychologii. Rozważając nie sytuacje, ale rodzaje problemów i rodzaje strategii, oraz jak się ich uczyć, jak je łączyć, jak naprawdę kreatywny człowiek tworzy nowy sposób myślenia na podstawie dostępnych zasobów.

Jeśli w ciągu następnych 20 lat uda nam się wyzbyć tradycyjnego podejścia do sztucznej inteligencji, w rodzaju sieci neuronowych, algorytmów genetycznych i systemów reguł decyzyjnych, a sięgniemy wzrokiem nieco dalej, czy stworzymy system, który to wykorzysta do odpowiednich problemów? Z niektórymi radzą sobie sieci neuronowe, wobec innych są bezradne. Algorytmy genetyczne mają swoje zastosowania; chyba wiem, w czym są kiepskie i wam tego nie powiem. (Śmiech)

Dziękuję. (Brawa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz