Jimmy Wales opowiada o tym jak zebrał „bandę przypadkowych ochotników”, dał im narzędzia do współpracy i stworzył Wikipedię, internetową encyklopedię, która sama się organizuje, sama się poprawia i nigdy nie zostanie ukończona.
Translated into Polish by Marcin Krzaczkowski
Reviewed by Krystian Aparta
With a vision for a free online encyclopedia, Wales assembled legions of volunteer contributors, gave them tools for collaborating, and created the self-organizing, self-correcting,… Full bio and more links
Sergiej Brin i Larry Page opowiadają o firmie Google
Założyciele Google'a, Larry Page i Sergiej Brin pokazują jak funkcjonuje firma "od kuchni" -- opowiadają, gdzie na świecie ludzie najczęściej korzystają z wyszukiwarki, jak działa filantropijna Fundacja Google i w jaki sposób starają się o innowacyjność i radość pracowników.
Translated into Polish by magda rittenhouse
Reviewed by Marcin Kasiak
Sergey Brin and Larry Page co-founded Google in 1998, and redefined the way people use the web. Now two of the world's richest people, they still play an active role in the company,… Full bio and more links
http://www.ted.com/speakers/sergey_brin_and_larry_page.html
Tim Berners-Lee o sieci Web następnej generacji
Dwadzieścia lat temu Tim Berners-Lee stworzył World Wide Web. Jego następny projekt to otwarta sieć powiązanych ze sobą danych, które będą dla liczb tym, czym WWW jest dla słów, grafiki, zdjęć i wideo – ich uwolnieniem i nowym sposobem wspólnego wykorzystywania.
Translated into Polish by Marcin Krzaczkowski Reviewed by Seweryn Jakubiec
About Tim Berners-Lee
Tim Berners-Lee invented the World Wide Web. He leads the World Wide Web Consortium, overseeing the Web's standards and development. Full bio and more links
Click here to find out more! http://www.ted.com/speakers/tim_berners_lee.html
Ależ ten czas biegnie. To już prawie 20 lat od momentu, kiedy postanowiłem zmienić sposób, w jaki korzystamy z informacji jak współpracujemy ze sobą – i wynalazłem World Wide Web. Teraz – 20 lat później – tutaj, na TED proszę was o pomoc w dokonaniu następnej zmiany.
Wróćmy do roku 1989, kiedy napisałem notatkę proponującą stworzenie globalnego systemu hipertekstowego. Nikt się wtedy tym nie zainteresował. Ale 18 miesięcy później – tak to jest z wynalazkami – 18 miesięcy później mój szef powiedział, że mógłbym zająć się tym na boku, taki projekt dla zabawy, żeby sprawdzić nowy komputer, który dostaliśmy. Dał mi czas na napisanie kodu. Więc naszkicowałem jak powinien wyglądać HTML, protokół hipertekstu HTTP, koncepcja adresów URL – to te nazwy różnych rzeczy zaczynające się od HTTP. Napisałem kod, po czym go opublikowałem.
Czemu zająłem się tym? Przede wszystkim z powodu frustracji. Byłem sfrustrowany: pracowałem jako inżynier oprogramowania w tym wielkim, niezwykle fascynującym laboratorium, gdzie przybywało mnóstwo ludzi z całego świata. Przywozili ze sobą najróżniejsze komputery. Korzystali z najrozmaitszych formatów danych, wszelkiego rodzaju systemów dokumentacji. Przez to, przez całą tę różnorodność, gdy chciałem odkryć sposób złożenia czegoś z fragmentów z różnych źródeł, czymkolwiek się zajmowałem, musiałem korzystać z coraz to nowego komputera i nauczyć się pracować z jakimś nowym programem, a informacje, których potrzebowałem, były w coraz to innym formacie. I wszystko to było niekompatybilne. To było po prostu bardzo frustrujące. Frustrujące było uwięzienie całego tego potencjału.
W rzeczywistości na tych wszystkich dyskach znajdowały się dokumenty. Więc gdybyście sobie spróbowali wyobrazić je wszystkie jako części wielkiego wirtualnego systemu dokumentacji w chmurach, powiedzmy w Internecie, życie byłoby znacznie prostsze. Cóż, jeśli już wpadniecie na pomysł tego rodzaju, nie uwolnicie się już od niego, i nawet jeśli nikt nie czyta waszych notatek służbowych – on w rzeczywistości przeczytał: znaleziono po jego śmierci egzemplarz, który dostał. Napisał ołówkiem w rogu: „Mętne ale fascynujące”.
(Śmiech)
Choć generalnie trudno, naprawdę trudno, było wytłumaczyć jak ma wyglądać Web. Trudno to wytłumaczyć komuś dzisiaj, a co dopiero wtedy. Wtedy: kiedy ruszył TED, nie było WWW, więc takie rzeczy jak kliknięcie nie miały tego znaczenia, co dziś. Mogę pokazać komuś fragment hipertekstu, stronę, która zawiera linki, klikamy link i bach – mamy następną stronę hipertekstową. Mało imponujące. Wiecie: już to znamy, mamy różne rzeczy z hipertekstem na CD-ROM-ach. Trudne było sprawienie, żeby sobie wyobrazili... wyobrazili, że ten link może prowadzić do praktycznie każdego dokumentu, o jakim można sobie pomyśleć. Dobrze. To jest ten skok, który był dla niektórych bardzo trudny do wykonania. Cóż... a niektórym się udał. Owszem, było to trudne do wyjaśnienia, ale pojawił się spontaniczny oddolny ruch. I właśnie to było źródło największej radości. To był najbardziej ekscytujący element: nie technika, nie jak ludzie ją wykorzystywali, ale właśnie społeczność, duch tych wszystkich ludzi zbierających się razem, wysyłających e-maile. Tak wtedy było.
I wiecie co? To zabawne, ale właśnie teraz znowu dzieje się coś takiego. Poprosiłem wszystkich, powiedzmy, żeby umieścili swoje dokumenty... powiedziałem „Czy moglibyście umieścić swoje dokumenty w tej pajęczynie WWW?” I wy to zrobiliście. Dziękuję. To było niesamowite, nie sądzicie? To znaczy: było to bardzo interesujące, ponieważ zobaczyliśmy, że rzeczy dziejące się z WWW naprawdę powalają. Mają dużo większą skalę niż sobie początkowo wyobrażaliśmy, gdy tworzyliśmy pierwszą witrynę www, z którą wystartowaliśmy. Teraz chcę, żebyście umieścili w WWW swoje dane. Wygląda na to, że nadal uwięziony jest olbrzymi potencjał. Nadal powody do frustracji ma wiele osób, ponieważ nie mamy w pajęczynie WWW danych jako danych.
Co to znaczy danych? Co za różnica – dokumenty, dane? Dokumenty są do czytania, tak? Mniej więcej. Czytacie je, korzystacie z linków, żeby przejść gdzie indziej – tak to wygląda. Dane – z nimi można robić najróżniejsze rzeczy na komputerach. Kto widział tu lub gdzieś indziej prezentację Hansa Roslinga? Jedna z wspaniałych – tak, wiele osób widziało – jedna z wspaniałych TED Talks. Hans stworzył tę prezentację, w której przedstawił – dotyczące wielu różnych krajów, posługując się wieloma kolorami – przedstawił na jednej osi wysokość dochodów, przedstawił śmiertelność niemowląt i zrobił animację zmian z biegiem czasu. Tak więc, wziął te dane i stworzył prezentację, która zburzyła wiele rozpowszechnionych wśród ludzi mitów dotyczących gospodarek krajów rozwijających się.
Pokazał slajd trochę podobny do tego. Pod ziemią są wszystkie dane. OK. Dane są jak nudne brązowe skrzynki. Tak o nich myślimy, prawda? Ponieważ nie możemy oczywiście używać po prostu samych danych. Ale w rzeczywistości dane kierują olbrzymią liczbą zdarzeń w naszym życiu, a dzieje się tak, ponieważ ktoś bierze te dane i coś z nimi robi. W tym przypadku Hans zebrał razem dane, które znalazł w różnych witrynach ONZ i gdzie indziej. Zebrał je razem, połączył w coś ciekawszego niż elementy źródłowe, a następnie wrzucił do tego oprogramowania stworzonego, jak mi się wydaje, przez jego syna. I powstała ta wspaniała prezentacja. Przy tym Hans nie omieszkał zauważyć „Spójrzcie, naprawdę ważne jest posiadanie dużej ilości danych”. A ja się bardzo ucieszyłem, kiedy na przyjęciu zeszłej nocy nadal mówił, bardzo dobitnie, „Naprawdę ważne jest posiadanie dużej ilości danych”.
Chciałbym żebyście sobie teraz wyobrazili nie zaledwie dwa połączone zestawy danych, ani sześć wykorzystanych przez niego, ale wyobraźcie sobie świat, gdzie każdy umieścił dane w sieci WWW, dzięki czemu w zasadzie wszystko, co możemy sobie wyobrazić, jest tam. A następnie nazwijmy to powiązanymi danymi. Ta technologia nosi nazwę „powiązane dane”. Jest ona niezwykle prosta. Jeśli chcecie opublikować coś w WWW, są trzy reguły: po pierwsze: te nazwy HTTP, to wszystko zaczynające się od http z dwukropkiem, stosujemy je teraz nie tylko dla dokumentów, używamy ich dla rzeczy, o których mówią dokumenty. Stosujemy je dla osób, stosujemy dla miejsc, dla produktów, dla wydarzeń. Wszystko, czemu odpowiadają jakieś pojęcia, ma teraz nazwę zaczynającą się od http.
Druga zasada: gdy wezmę jedną z tych nazw HTTP i sprawdzę ją i zrobię z nią to, co normalnie robimy w WWW, pobiorę dane przy użyciu protokołu HTTP z sieci, uzyskam jakieś dane w standardowym formacie, to znaczy jakieś użyteczne dane, które może ktoś chce poznać, dotyczące tego czegoś, tego wydarzenia. Kto bierze udział w tym wydarzeniu? Cokolwiek dotyczy danej osoby, miejsce urodzenia i tym podobne. Tak więc druga zasada mówi, że dostaję ważne informacje.
Trzecia zasada mówi, że gdy dostaję te informacje, będą tam nie tylko czyjeś wzrost i waga i data urodzenia. Będą tam relacje. Dane to relacje. Ciekawa sprawa, że dane to relacje. Ta osoba urodziła się w Berlinie, Berlin jest w Niemczech. A gdy są tam relacje, zawsze gdy wyrażona jest relacja, inne rzeczy będące w tej relacji występują pod jedną z tych nazw zaczynających się od HTTP. Więc mogę śmiało do tej rzeczy przejść i zapoznać się z nią. Sprawdzam informacje o osobie – mogę sprawdzić gdzie się urodziła, mogę sprawdzić w jakim regionie i w jakim mieście i tamtejszą populację i tak dalej. Czyli mogę przeglądać to wszystko.
I tak to wygląda, naprawdę. To są powiązane dane. Napisałem kilka lat temu artykuł „Powiązane dane” i wkrótce potem zaczęło się dziać. Idea powiązanych danych polega na tym, że posiadamy masę, olbrzymią masę takich skrzynek, jakie miał Hans, i mamy olbrzymią masę wyrastających pędów. To nie jest zwykła wielka liczba odrębnych roślin. To nie jest zwykły korzeń wspierający roślinę, ale w przypadku każdej z tych roślin, cokolwiek to jest – prezentacja, analiza, poszukiwanie wzorców w danych – trzeba patrzeć na wszystkie dane i połączyć je razem. Naprawdę ważna sprawa dotycząca danych polega na tym, że im więcej ich połączymy, tym większe dają możliwości.
Czyli powiązane dane. Ujawnił się tu mem. I wkrótce Chris Bizer z Freie Universität w Berlinie, jeden z pierwszych, którzy opublikowali ciekawe rzeczy, zauważył że Wikipedia... Znacie Wikipedię, encyklopedię internetową, zawierającą całą masę interesujących dokumentów. A w tych dokumentach są małe pola, małe ramki. A w większości tych pól informacyjnych są dane. Napisał więc program wydobywający te dane z Wikipedii i wstawiający je do bąbli powiązanych danych znajdującego się w WWW. Nazwał to DBpedia. DBpedia to niebieski bąbel na środku tego slajdu. Jeśli faktycznie sprawdzicie informacje o Berlinie, zobaczycie tam inne bąble danych, które również zawierają coś o Berlinie i są powiązane razem. Więc jeśli wyciągniecie z DBpedii dane dotyczące Berlina, wyciągniecie również te inne rzeczy. I fascynujące jest, że to zaczyna się rozrastać. To znowu spontaniczna oddolna inicjatywa, tak?
Pomyślmy chwilę o danych. Dane występują w najrozmaitszych postaciach. Pomyślcie o zróżnicowaniu WWW. To bardzo ważne, że WWW umożliwia zamieszczanie danych wszelkich rodzajów. Tak wygląda sprawa z danymi. Mógłbym opowiadać o najróżniejszych rodzajach danych. Moglibyśmy rozmawiać o danych rządowych, dane przedsiębiorstw są naprawdę ważne, są dane naukowe, są dane osobowe, są dane meteorologiczne, dane o wydarzeniach, dane o prezentacjach i przemówieniach, wiadomości i cała reszta. Wspomnę tylko o kilku rodzajach, abyście uchwycili stopień ich zróżnicowania, a ponadto dostrzegli ile potencjału jest uwięzione.
Zacznijmy od danych rządowych. Barack Obama powiedział w swoim wystąpieniu, że on... że dane rządu amerykańskiego zostaną udostępnione w Internecie w formatach zapewniających powszechną dostępność. A ja mam nadzieję, że opublikują je jako powiązane dane. To ważne. Dlaczego ważne? Nie tylko dla przejrzystości. Jasne, przejrzystość działań rządu jest ważna, ale te dane – to są dane z wszystkich departamentów rządowych. Pomyślcie ile z tych danych mówi o tym, jak się żyje w Ameryce. Są one naprawdę użyteczne. Wartościowe. Mogę je wykorzystać w swojej firmie. Gdybym był dzieckiem, mógłbym z nich korzystać przy odrabianiu pracy domowej. Mówimy więc o sprawianiu, by świat był lepszy, dzięki udostępnieniu tych danych.
Prawdę mówiąc, jeśli jesteście odpowiedzialni – jeśli wiecie o jakiś danych posiadanych przez jakiś departament rządowy, często widzicie, że ci ludzie odczuwają wielką pokusę, żeby je zatrzymać dla siebie. Hans nazywa to niewypuszczaniem baz danych z objęć. Ściskacie swoją bazę w ramionach, nie chcecie jej puścić, dopóki nie przygotujecie dla niej pięknej witryny www. Ale ja sugeruję, żeby raczej... Owszem, zróbcie piękną witrynę, jakże ja mógłbym powiedzieć „nie róbcie pięknej witryny”? Zróbcie piękną witrynę, ale najpierw dajcie nam dane bez domieszek. Chcemy danych. Chcemy danych bez domieszek. OK. Musimy poprosić o czyste dane natychmiast. Przećwiczmy to teraz, dobrze? Powiedzcie „czyste”.
Widownia: Czyste.
Tim Berners-Lee: Powiedzcie „dane”.
Widownia: Dane.
TBL: Powiedzcie „natychmiast”.
Widownia: Natychmiast!
TBL: Dobrze, czyste dane natychmiast!
Widownia: Czyste dane natychmiast!
Ćwiczcie to. To ważne, bo nie macie pojęcia ile wymówek mają ludzie, żeby zatrzymać swoje dane przy sobie i nie dać ich Wam, choć zapłaciliście za nie jako podatnicy. I nie jest tak tylko w Ameryce. Jest tak na całym świecie. I nie dotyczy to tylko rządów oczywiście – z firmami jest tak samo.
Teraz przedstawię kilka innych myśli dotyczących danych. Jesteśmy tu na TED i cały czas mamy wielką świadomość olbrzymich wyzwań, przed którymi stoi teraz ludzkość: leczenie raka, poznanie mózgu w celu leczenia choroby Alzheimera, zrozumienie działania gospodarki, by uczynić ją trochę bardziej stabilną, odkrycie jak działa świat. Ludzie, którzy rozwiążą te problemy, naukowcy mają w głowach częściowo ukształtowane idee, które próbują przedstawić światu za pośrednictwem WWW. Ale masa wiedzy gatunku ludzkiego obecnie znajduje się w bazach danych, często w komputerach tych naukowców, i tak naprawdę nie jest obecnie udostępniana innym.
Prawdę mówiąc, przedstawię tylko jeden obszar: jeśli przyjrzymy się na przykład chorobie Alzheimera, poszukiwaniu leków – mamy olbrzymią ilość powiązanych danych ponieważ naukowcy zajmujący się tą dziedziną zdają sobie sprawę, że jest to znakomity sposób na ucieczkę z tych silosów, gdzie mają dane genomiczne w jednej bazie danych w jednym budynku a dane proteomiczne gdzie indziej. Teraz składają jedne z drugimi – powiązane dane – i mogą zadawać pytania, jakich Wy prawdopodobnie byście nie zadali. Ja bym nie zadał – a oni tak. Jakie białka biorą udział w przenoszeniu sygnałów a ponadto są związane z neuronami układu piramidowego? Spróbujcie wrzucić takie mądre pytanie do Google. Oczywiście nie ma w WWW żadnej strony z odpowiedzią na nie, ponieważ nikt go wcześniej nie zadał. Dostaniemy 223 000 trafień i żadnego przydatnego wyniku. Gdy zapytacie powiązane dane, które oni złożyli razem: mamy 32 trafienia, z których każde odpowiada białku mającemu te właściwości i możemy to wszystko przejrzeć. Możliwość zadawania takich pytań przez naukowców, pytań przekraczających granice dyscyplin, to niesamowity przełom. To coś bardzo ważnego. Naukowcy są obecnie zupełnie skrępowani: masa danych zgromadzonych przez innych naukowców jest uwięziona. Musimy je uwolnić, aby móc poradzić sobie z tymi wielkimi problemami.
Gdybyśmy poszli dalej tym tropem, moglibyście sobie pomyśleć, że wszystkie dane pochodzą z wielkich instytucji i nie mają nic wspólnego z Wami. Jednak to nieprawda. Tak naprawdę, dane dotyczą naszego życia. Zwyczajnie logujecie się do serwisu społecznościowego, swojego ulubionego, i stwierdzacie „To jest mój znajomy”. Bach! Relacja. Dane. Stwierdzacie „To zdjęcie przedstawia... jest na nim ta osoba”. Bach! To dane. Dane, dane, dane. Zawsze gdy robicie coś w serwisie społecznościowym, ten serwis bierze te dane i ich używa – robi z nich coś nowego – i używa by dostarczyć ciekawszych wrażeń innym, którzy z niego korzystają. Ale gdy przechodzicie do innego serwisu z powiązanymi danymi, powiedzmy dotyczącego podróży, i stwierdzacie „Chcę wysłać to zdjęcie do wszystkich ludzi w tej grupie”, nie pokonacie murów. The Economist opublikował artykuł o tym, również wiele osób pisało o tym w blogach: ogromna frustracja. Sposobem na zburzenie tych silosów jest interoperacyjność serwisów społecznościowych. Musimy to zrobić, stosując powiązane dane.
Ostatni rodzaj danych, o których wspomnę, jest może najbardziej fascynujący. Zanim tu dotarłem, obejrzałem to miejsce w OpenStreetMap. OpenStreetMap to mapa, ale również wiki. Powiększę obraz i to kwadratowe coś to teatr, w którym jesteśmy teraz. The Terrace Theater. Nie było na nim nazwy. Więc przełączyłem w tryb edycji, wybrałem ten teatr, dodałem na dole nazwę i zapisałem. I jeśli teraz wejdziecie na OpenStreetMap.org i znajdziecie to miejsce, zobaczycie, że The Terrace Theater ma nazwę. Ja to zrobiłem. Ja! Zrobiłem to na tej mapie. Właśnie to zrobiłem! Wstawiłem to tam. I wiecie co? Jeśli ja... ta mapa to po prostu wykonywanie przez każdego swojego kawałka pracy, dzięki czemu powstają niesamowite zasoby, ponieważ inni też dorzucają coś swojego. I to są właśnie powiązane dane. To ludzie robiący coś samemu, żeby dorzucić mały fragmencik, a wszystko jest ze sobą połączone. Tak działają powiązane dane. Ty robisz swój kawałek. Inni też robią swoje. Możecie nie mieć dużo własnych danych do opublikowania, ale wiecie, że macie ich żądać. To już przećwiczyliśmy.
Czyli powiązane dane – to wielka sprawa. Opowiedziałem wam tylko o małym wycinku. Istnieją dane dotyczące każdego aspektu naszego życia, każdego aspektu pracy i zabawy, nie chodzi tylko o liczbę miejsc, z których pochodzą dane, chodzi o połączenie ich razem. A gdy połączymy razem dane, mamy możliwości, jakich nie daje samo WWW złożone z dokumentów. To daje nam naprawdę olbrzymie możliwości. A więc teraz jesteśmy na etapie, gdy musimy to zrobić my – ludzie uważający, że to świetny pomysł. I wszystkie osoby – myślę, że na TED jest mnóstwo ludzi, którzy robią coś, ponieważ... ...mimo że inwestycja nie zwróci się natychmiast, ponieważ zyski pojawią się, tylko gdy wszyscy inni też to zrobią. Zrobią to ponieważ są ludźmi, którzy po prostu robią rzeczy, które zrobione także przez wszystkich innych, przyniosą coś dobrego. OK. A więc to są powiązane dane. Chcę, żebyście je tworzyli. Chcę, żebyście ich żądali. I myślę, że to idea warta rozpowszechniania.
Dziękuję.
(Oklaski)
W